logo onas

ICE BAR by Ice Royal Hotel

Wiem, wiem już dawno mnie tu nie było. Przyznam się szczerze, że akurat felieton na temat tego miejsca miał się pojawić w momencie, gdy w Polsce panowała plaga upałów, ażeby was nieco ochłodzić chociażby samymi zdjęciami. Niestety okoliczności zadecydowały inaczej, a pretekst do opisania Ice Baru przybrał nieco innej temperatury. Zima, ta która w Polsce skrada się na tyle szybko, ażeby zaskoczyć kierowców nigdy nie stoi nam barmanom na przeszkodzie, żeby rozpalać imprezy do czerwoności. Co lepsze to właśnie ta pora roku zainspirowała do stworzenia tego jakże oziębłego, ale dobrze funkcjonującego projektu na bar biznes.

jordan release date | adidas party delilah los angeles , sivasdescalzo - Sneakers and clothes online

Umieszczony na wewnętrznym dziedzińcu londyńskiego hotelu Ice Royal Hotel kontener to nic innego jak chłodnia przemysłowa o wymiarach wewnątrz około 100m2. Wejścia do niej dość nie typowo jak na bar strzegą nie ochrona bądź selekcjonerzy, a sprzedawcy biletów. Przypomina to trochę kolejkę do kina, ale i nie do końca. Za 14Ł możemy kupić bilet wejścia dla jednej osoby z załączonym bonem na wybraną pozycje z karty. Jedna seria to około 40 osób dlatego przyjście bez uprzedniej rezerwacji często może się skończyć poczekalnią w pobliskiej kawiarni. Przed wejściem na 40 minutowy seans w temperaturze -5 stopni C narzucane są na nas dość zabawnie wyglądające, ale i dobrze trzymające ciepło płaszcze z doczepionymi rękawiczkami. Stroje te nadają temu miejscu wygląd zimowej krainy skrzatów. Czas start. Na pokrytych skorupą lodu ścianach wyświetlony stoper pokazuje ile czasu zostało do przymusowego opuszczenia baru.

Wszystko to oczywiście dla bezpieczeństwa gości. Przyznam szczerze, że po 10 minutach od momentu wejścia pragnąłem opuścić to miejsce z uwagi na chłód tam panujący. Ochota opisania wszystkiego z detalami jednak wygrała. Pozostało 30 minut walki z samym sobą, a już pierwsze osoby naciskają przycisk awaryjnego wyjścia i opuszczają pomieszczenie. Co można wypić?? No właśnie na kunszt barmański nie mamy co liczyć. Nawet jeżeli znajdziemy ciekawie brzmiącą pozycje na przypominającej podkładkę pod myszkę karcie drinków to o efektownym serwisie nie ma mowy. Zasada serwowania napoi mieszanych w lodowych, kwadratowych naczyniach to alkohol bazowy dopełniony już wcześniej przyrządzonym w plastikowych toyach mikserem. Robienie zdjęć czy też raczenie się drinkiem bez wcześniej wspomnianych rękawiczek byłoby absolutnie niemożliwe. Na pewno uroku temu miejscu ujmuje też nieprzemyślana goła metalowa podłoga, brutalnie przypominająca, że nie jesteśmy w krainie królewny śnieżki. Przyznam szczerze, że lodowe rzeźby nie rzucają na kolana, a obrócenie się wokół własnej osi wystarczy ażeby je wszystkie ogarnąć wzrokiem.

Dlaczego w takim razie zdecydowałem się opisać to miejsce. Otóż specyfika tego baru rozwiązuje większość problemów dnia codziennego klasycznych miejsc. Z punktu widzenia ekonomii ta inwestycja jest skazana na przynoszenie zysków. Już wyjaśniam. Po pierwsze temperatura -5 stopni absolutnie dyskwalifikuje potrzebę użycia lodu, a same lodowe naczynia jak się dowiedziałem podlegają w 70% możliwości kilkukrotnego użytku. Drugi plus to pewność sprzedaży, każdy musi w ciągu 40 minut wyłożyć co najmniej 14 funtów. Przy liczbie 40 osób daje nam to 2800 złotych zysku co godzinę przy 100 m2.Dla porównania średnia stawka godzinowa barmana w Londynie to między 7-9Ł, a całą imprezę obsługuje ich dwoje. Jeżeli mamy wymienioną wyżej sprzedaż to i znajdą się brandy gotowe zapłacić interesującą kwotę za miejsce na tej ślizgawce. Kolejny plus to zmiana "umeblowania", które ma miejsce co 6 miesięcy. Mianowicie zewnętrzne warstwy ulegają roztopieniu między innymi za sprawą całodziennego ich obmacywania rękami gości, a samo wyrzeźbienie nowych zajmuje nie dłużej niż jeden dzień. Znacie może firmę która zrobi refurbishment w 24 godziny?? Podejrzewam, że będzie trudno o taką. Przy mieście z ogromną liczbą turystów Ice Bar to strzał w dziesiątkę, gdyż jednorazowa wizyta w tym miejscu trafiła nawet na listę 101 rzeczy które musisz zrobić będąc w Londynie, stworzoną przez kultowe czasopismo timeout.

Z barmańskim pozdrowieniem,
Piotr Sajdak